W dniach 29.05 – 02.06.2024 r. znacząca grupa Roweraków i najbliższych sympatyków odwiedziła północno wschodnie tereny naszego kraju Suwalszczyznę – należącą do najpiękniejszych zakątków Polski. Tereny pagórkowate, piękne widoki, jeziorka, ścieżki rowerowe, rezerwaty przyrody, dzika roślinność i wiele innych niespotykanych w naszych stronach były dla nas zaskoczeniem i oczarowaniem. Już po pierwszych godzinach jazdy pierwsza atrakcja – „środek Europy” czyli Suchowola (bo na Podlasiu też jest taka). Dalej za Suwałkami teren bardziej pofałdowany z różnej wielkości jeziorkami, a jest ich ok. 250, a w północnej części województwa we wsi Bolcie obok Wiżajn jest podobno polski biegun zimna.
Bazą wypadową było gospodarstwo agroturystyczne „W Dolince” na południowym brzegu Jeziora Szurpiły. Kilka domków i pole namiotowe które zajęliśmy gwarantowały pełen komfort i bezpieczeństwo.
Jakie wrażenia po rajdzie, zapewne każdy odniósł inne – dla części najważniejszy był teren pagórkowaty i widoki, dla innych przejazd przez Wigierski Park Narodowy z oczarowującą przyrodą. Przygnebiające wrażenie wywarły zasieki z drutu kolczastego przy trójstyku granic Polski i Litwy z Rosją. Ciekawostką techniczną były mosty kolejowe w Stańczykach. Przemierzając dziesiątki kilometrów odwiedziliśmy zabudowania klasztorne kamedułów na Jeziorze Wigry, dom w który urodziła się Maria Konopnicka, najgłębsze jezioro w Polsce Jezioro Hańcza o głębokości 108,5m. Były też stare młyny w Udziejkach i Turtulu oraz cerkiew staroobrzędowców w Wodziłkach. Niesamowite wrażenie wywarła z punktu widokowego dolina Smolnik– to tutaj kręcono fragmenty filmu „Pan Tadeusz” pokazujące przemarsz wojsk napoleońskich. Był też wątek historyczny łączący nasz Wohyń z Jadźwingami, których pokonał Leszek Czarny, a ich niedobitki skryły się w swoim królestwie czyli na Górze Zamkowej nieopodal której mieszkaliśmy.
Część uczestników nie wyklucza kolejnego przyjazdu do „dolinki” – spokój i cisza gwarantują odpoczynek, a przemiły gospodarz p. Janek mający domowe muzeum z militariami zawsze i chętnie pomoże we wszystkim ( z drobnym wyjątkiem – praktycznie nie ma tam łączności przez komórki – sieć wi-fi lokalna istnieje). Dodają do tego wieczorne ogniska każdy stwierdził, że było warto przejechać 350 km i zrelaksować się przez 4 dni. Było nas 25 w różnym wieku od 4 do 74 lat i każdy wrócił zadowolony, a dwie drobne usterki techniczne niczego nie zmieniają. Do następnego !!!